W tej komedii pomyłek pierwsze wrażenia są często mylne!
Spokój holenderskiej wsi i jej malownicze krajobrazy przyciągają do tego malowniczego miasteczka wielu turystów.
Mieszkańcom nic nie przeszkadza. Czy jednak jest to prawda?
Wszystko wywraca się do góry nogami, gdy okolicą wstrząsa wiadomość o śmierci doyena, szanowanej i znanej głowy rodziny. Komu zależało na tym, żeby staruszek umarł? Ewa, Marta i Agneta, trzy stare przyjaciółki postanawiają rozwiązać zagadkę zbrodni. Co łączy zabytkową kamienicę z zakładem pogrzebowym, a także głodnymi twardej waluty spadkobiercami piekła? Agnieszka udowadnia, że jest rzadkim talentem komedii kryminalnej!
Dzień, w którym pojawiłam się na ziemskim padole, był pamiętny. Było to ogromne zaskoczenie, a raczej eksplozja prawdziwego ładunku wybuchowego. Moi rodzice mieli już 2 nastoletnie córki i (!) Rodzice nie chcieli powiększać rodziny o kolejną dziewczynkę. JA urodził się w mroźny poranek w styczniu. Wygląda na to, że JA od razu urodziła się z guzem! Wiedziałam dokładnie czego chcę i potrafiłam głośnym krzykiem postawić na nogi cały dom i przysiółki. Mój mąż mówi, że 47 lat później nadal mi się to podoba.
B jak bitwy. Przyznaję, że zawsze chętnie angażowałam się w walkę wręcz (bez bycia pobitą). Prawo siły zawsze działało, gdy zawodziły racjonalne argumenty. Jako maluch wracałam z przedszkola z nieuporządkowanymi włosami, rozwalonym kołnierzem na szyi i podartą sukienką. W podstawówce było gorzej, bo lałam się ze starszymi chłopakami. Byłam honorowa, ale i sprytna! Zawsze dawałam fory przeciwnikowi, gdy przegrywał. Oczywiście, nie z ładnymi oczami! Później miał naprawione swoje błędy. Ale to chyba temat na inny artykuł.
C za całowanie. W drugiej klasie zainicjowałam niesamowicie innowacyjny jak na tamte czasy konkurs ..... Całowanie. Kandydatów do pierwszej rundy wybierałem na podstawie tajnego klucza, który znałem tylko ja i był nieobiektywny. Od wszystkich kandydatów wymagano posiadania dżinsów Odra, tureckiej katany oraz niemieckich błyszczących kolorowych gazet Bravo w biblioteczce. W ostatnim etapie rywalizacji na placu boju pozostała tylko jedna osoba. Ukradł on swojemu wujkowi nowiutkie egzemplarze niemieckiego tygodnika, przeznaczone do grabieży. Osobnik ten zdeklasował wszystkich pozostałych zawodników. Inicjator dramatu nie pocałował się jednak, lecz zatopił w kontemplacyjnej chmurze Limahl Charms z plakatowego rozkładu.
D jak dom rodzinny Jest to miejsce, do którego mogę wrócić i znaleźć schronienie. W swoim życiu mieszkałam i przeprowadzałam się wiele razy, ale nigdzie nie czułam się tak dobrze jak w małym miasteczku na Pojezierzu Zachodniopomorskim.
E jak erzac. Od wczesnej, dzikiej młodości protestowałem przeciwko używaniu i noszeniu jakichkolwiek substytutów. Urodziłem się w okresie niezwykłej popularności takich podróbek. Zamiast rozpływających się w ustach czekolad mieliśmy więc ohydną papkę, którą głośno i dumnie nazywano wyrobami czekoladopodobnymi. Nie miałam pojęcia o ortografii, ale wiedziałam, jak łączyć słowa w miarę możliwości. Jako nastolatka zarabiałam pierwsze pieniądze poprzez prace polowe, truskawki, ziemniaki i inne podobne rozrywki. Z siostrami jeździłem na polowania do Berlina Zachodniego, ówczesnej mekki handlu i mody. Nie będę wymieniał przygód, które tam przeżyłem, ale kiedyś napiszę książkę. Albo i dwie!
F jak fobie Mam jeszcze lęk przed duchami i ropuchami. Duchy widuję, gdy mój mąż wyjeżdża w interesach. W ostatnich latach stały się rzadsze, bo nasze rachunki za energię w tych okresach drastycznie wzrosły. W obawie przed "duchem" hojnie oświetlałam dom.
G jak golonka. Jedno danie, którego nie tknę, nawet jeśli oznacza to milion dolarów i darmowego Billa Gatesa. Nie ma mowy!
H jak honorarium Honoraria są mile widzianym i przyjemnym dodatkiem do codziennego życia wszystkich kreatywnych ludzi. Po zdobyciu pierwszego honorarium w konkursie literackim kupiłem sobie rower. Polskiej marki, który podobno był niezawodny i nie do zdarcia. Po kilku dniach rower rozebrałem, ale napisałem list do producenta ze skargą. W ciągu miesiąca dostarczono nowy model. Roweru już nie ma, ale ja uwielbiam pisać reklamacje.
Jakże inaczej! Taki właśnie byłem. Zawsze lubiłam być inna i chodzić własnymi ścieżkami. Tak jak mój pies Atos, który chodziłby tylko po najbardziej zarośniętych, zapuszczonych ścieżkach. Moja mama mówi, że zaszłabym wysoko i daleko, gdybym nie była taka niesforna. Jestem ciekawa, gdzie!
J jak jajecznica!!! Jedyne danie, które potrafię ugotować perfekcyjnie. Nigdy nie wchodzę do kuchni, bo jest to pomieszczenie, które uważam za zbędne. Z chęcią zamieniłabym ją na włoską knajpę, która serwuje świeży makaron 24 godziny na dobę i ma przystojnego sycylijskiego szefa kuchni. Mógłby mieć na imię Mario.
K jak Kreta. Wraz z mężem odwiedzamy to miejsce od naszego pierwszego spotkania, czyli od około 13 lat. Zawsze wydaje się, że coś nam przeszkadza. Ostatnio przeterminował się paszport i korona.
L jak ludzie. Jestem dziwnym stworzeniem, które lubi samotność, ale desperacko trzyma się drugiego człowieka. Ludzie są tym, co motywuje mnie do działania. Dostarczają inspiracji, radości, motywacji do życia i zmian. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby napisać swoją pierwszą książkę, gdyby nie ludzie. To oni powiedzieli mi.
M jak maraton Kiedy byłem młody, głupi i wierzyłem w cuda, marzyłem o przebiegnięciu maratonu nowojorskiego. Nikt oczywiście nie wiedział, nie chodziło o żadne sportowe wyczyny. Broń Boże!!! Chodziło o wycieczkę do Nowego Jorku, z jego drapaczami chmur i centrami handlowymi, celebrytami, sławą i wolnością. Miałem zamiar zacząć trenować i trochę się poświęcić, ale okazało się, że moja kondycja pozwoli mi tylko na udział w marszu protestacyjnym emerytów, którzy protestowali przeciwko usunięciu kilku uli, które zostały usunięte z ogrodu wypasionego domu spokojnej starości.
N jak nogi. To jedna z niewielu części mojego ciała, które udało się Bogu. Mój ojciec, który jest świętym, twierdził, że moje nogi są bardziej podobne do nóg dziadka, bo ma on geny ułana. Ja jednak wolę mówić, że moje nogi są boskie, a nie ułańskie. Brzmi to bardziej spektakularnie niż nogi ułańskie!
Osiecka, Osiecka!!! Jest moją literacką mentorką, inspiracją i niedoścignionym wzorem do naśladowania. Jej życie i jej pióro (poezja!) inspirują mnie. Jej nietuzinkowa osobowość i charyzma, niekonwencjonalność i ogromny talent sprawiają, że jestem pełna niepohamowanej ekscytacji i dobrodusznej zazdrości.
To nie przypadek, że noszę jej imię i wyznaję tę świętą zasadę. Niech żyje bal!
P jak Poznań. Moje ukochane miasto, w którym studiowałam, mieszkałam i przeżyłam jeden z najbardziej ekscytujących okresów w moim życiu. Pamiętam życie na walizkach i bezsenne noce. (ZAWSZE uczyłam się do egzaminów na ostatnią chwilę! Moje pierwsze studenckie przyjaciółki, kino Bałtyk i sproszkowana pomarańcza na Dworcu Centralnym to rzeczy, które pamiętam. Zawsze spóźniałam się zarówno na wykłady, jak i na pociągi. Dworcowe poczekalnie stały się moim drugim domem.
R jak rower To mój najlepszy przyjaciel w życiu codziennym i trzecia noga (o ręce nie wspominając). Od 18 lat mieszkam w Krainie Tulipanów i Wiatraków (zwanej mniej ładnie, ale częściej, Holandią), a tu, jak pewnie wiecie, rower służy jako główny środek transportu. Miałam osiem rowerów jednośladowych. Cztery z nich zostały skradzione, bo byłem nieostrożny i zapomniałem przymocować rower do stojaka. To nic nie zmieniło. Nadal zapominam o zabezpieczeniu, ale nie o stylowym koszyku na kierownicy.
S jak siłownia. Dla mnie jest ona tak odległa jak Mars czy Pluton. Moja skromna osoba połączyła je nierozłączną klamrą, gdyż nigdy nie udało mi się uświetnić ani jednego, ani drugiego. Jest to mało prawdopodobne, żeby się powtórzyło. Podziwiam kosmonautów, jak i bywalców siłowni, ale takie przychodzenie i odchodzenie nie było dla mnie.
T jak toaleta Możecie się śmiać i stukać palcem w czoło, ale ja nadal nie potrafię rozróżnić symboli używanych do oznaczania męskich i damskich wyjść. Trójkąty i kółka czy jedno i drugie? Dlaczego tak miałoby być? Toaleta w pewnym spelunce koło Hagi jest najfajniejszym miejscem na świecie, bo do drzwi przybite są damskie szpilki, a do ściany męskie buty! Szanuję cię za to! Jeden może? Można!
U na śmierć. To ostatnio moja ulubiona i najmniej problematyczna postać, bo z werwą piszę kryminały z przymrużeniem oka. Lubię czarny humor, przerysowane postacie i amerykańskie kreskówki. Żadna cenzura mnie nie powstrzyma!
V jak Volvo To moja ulubiona marka samochodów. Kiedy w końcu dorobię się wielkiego majątku, kupię czerwony kabriolet i będę babcią w pewnym wieku z furorą! Mam nadzieję, że uda mi się to zanim wszyscy inni wyruszą na księżyc. Wtedy nie będzie miał kto mnie podziwiać.
W jak Wilk Mój ukochany mąż, mój przyjaciel, asystent, doradca i najważniejszy promotor twórczości Agnieszki. Wilk jest znany wszystkim moim czytelnikom, a ja mam wrażenie, że jest popularniejszy ode mnie. Wilk to świetny facet i to on był moją główną nagrodą w konkursie na najlepszego faceta tego wieku. Niestety, takie egzemplarze nie są już produkowane. Matrix się skończył!
X to wielka niewiadoma. Czasami zastanawiam się, czy uda mi się kontynuować karierę pisarską do końca życia, czy może skończę w nudnym biurze z paprotką na oknie, na stanowisku kierowniczym. Ten paproch przypomina mi o mojej pierwszej pracy w College of Corrections jako protokolant. Spryskałam kwiatek plwociną do kawy, którą szef dawał mi co rano, zabijając go. Nie chciałam mu się przyznać, że piłam tylko herbatę, więc zmusiłam biedną paprotkę do zarabiania na życie. Mea culpa!
Nigdy nie napiszę Y. Tak zaczynam każdy nowy projekt. Myślę, że to właśnie yyy przynosi mi szczęście, bo jak dotąd, odpukać, udało się! !
Z jak Zakrzewska. Moja żona Wilk Wilhelmi to zacna kobieta, ale tak się przyzwyczaiłem do swojego (47 lat!), że żadne inne nazwisko mnie nie skusi. Nawet takie, które brzmi tak znajomo jak Wilhelmi! Mój ojciec mówił, że Zakrzewscy szlachcice zubożeli od wschodnich granic. Jeśli nie widzicie, moi drodzy mam błękitną krew!